🦥 Mąż Nie Trzyma Mojej Strony

Pewnie, że wolałabym pracować w czystym, klimatyzowanym biurze, w garsonce z ołówkową spódnicą, ale skoro nie dostałam takiej propozycji, dokładniej, nie dostałam żadnej sensownej oferty… to nie będę wybrzydzać. – No to jak sobie chcesz – skwitował. – Jeśli ciebie to nie upokarza, ja ci na przeszkodzie stać nie będę. "Mąż nie lubi żadnej mojej koleżanki" Na pewno nie pociesza fakt, gdy mąż nie przepada za Twoimi znajomymi. Weronika od lat próbuje przekonać swojego męża Krzyśka do tego, aby polubił jej paczkę koleżanek, z którymi trzyma się od czasów studiów. Nie da się ukryć, że jeśli chodzi o staż, to dziewczyny są mi bliższe, bo RE: Ex mąż mojej obecnej partnerki utrudnia nam życie. Niech matka dziecka pyta, nie Pan. Uregulować kontakty, wypełniać co do joty. Zachowanie dziecka odnotować sobie np 20.04.2020 wrócił od ojca, używa wulgaryzmów itp. Po powrocie do szkoły pedagog itp, potem sad, wniosek o kontakty w obecności kuratora. 1. Byłaś kontrolerem jego poczynań. Zawsze, kiedy coś kupował, czuł twoją kontrolę. Kiedy wybrał nieodpowiedni proszek do prania czy płyn do naczyń, nie szczędziłaś krytyki. Cóż, sama jesteś sobie winna jego stopniowego wycofywania się ze spraw domowych. Mężczyzna potrzebuje czuć, że jest dla swojej kobiety bohaterem. Najgorsze jest to, ze nie moge liczyc na meza, NIGDY mnie nie obronil, nigdy nie wzial mojej strony to zawsze ja jestem winna i powinnam ustepowac. Nie wiem co robic. Jestem zalamana faktem , ze Rodzina od strony ojca nie akceptowała mojej matki, a raczej nie jej jako osoby, tylko wszystko poszło o pochodzenie: mama jest z rodziny robotniczej, ojciec z inteligenckiej. Moja matka w połowie wieśniaczka, mój ojciec full miastowy, na co moi dziadkowie ze strony ojca zwracali ogromną uwagę (raz nawet, mając kiedyś faceta ze wsi Mąż mojej zony Rzeczą znamienną w filmografii Stanisława Barei jest bardzo "niewinny" początek, w niczym nie zapowiadający przenikliwości i wręcz obyczajowej drapieżności jego komedii z przełomu lat 70-tych i 80-tych. Warto (z pomocą partnera) zapoznać rodziców z przeszłością ukochanej osoby, poznać z dziećmi i pokazać, że obie strony akceptują obecny stan rzeczy. 3. Osoba z niepewną przeszłością. Niechęć wzbudzają też ludzie z niepewną przeszłością, w tym osoby, które długo przebywały za granicą czy ludzie z problemami finansowymi. Nie liczy sie z nikim , mysli że wszystko jej wolno. Jest histeryczką kłótliwa i haotyczna , ciagle o coś ma do mnie pretensje, ubliża,kąsa jak żmija i co najgorsze to winy u siebie nie… Od pewnego czasu z niczym sobie nie daje rady. Jestem bardzo zmęczona życiem i chyba nic mnie już przy nim nie trzyma. Nie mam ani męża, ani dzieci. t8II. Ok a jako twoja podwózka do szkoły w moim nowiutkim kabrio mówię ciOk and as your ride to school in my brand new convertible I'm telling youWiem że nie masz powodu żeby trzymać moją stronę. Ale naprawdę doceniam że jesteś ze mną w tej know you have no reason to take my side in anything but I really appreciate you standing up for me in by being on my side and realizing that I'm coś o czym myślałem że nigdy się nie wydarzy. I uważam że jesteś bardzo odwarzny skoro wrżedłeś tu głównymi drzwiami bądzmy szcżerzyIt is something I thought would never happen and I think you are very brave to come into in front of what is let's be honestan audience that's on my side rightly knew you would see it my Catholic boy like you Mr Dagget should be on my I knew you would see it my know you got my back and everything but in public like that?I am on nobody's side because nobody's on my side little kątem 45 stopni i trzymać wyciągniętą w mojąstronę żebym mógł sięgnąć do torby bez… prawą ręką Musi otworzyć is to open the bag with his right hand… and hold the bag out to me at a 45-degree angle… so I may reach into the bag otworzyć torbę prawą ręką i trzymać wyciągniętą w mojąstronę pod kątem 45 stopni żebym mógł sięgnąć do torby bez… bez dotykania is to open the bag with his right hand and hold the bag out to me at a 45-degree angle so I may reach into the bag without… Without touching the paper. Wyniki: 265026, Czas: „Nie obrażajcie kobiet, które trafiły lepiej od Was” - zachęca Marlena. Szanowna Redakcjo i Czytelniczki, mam nadzieję, że nie będę posądzona o prowokację, bo nie to jest moim celem. Wobec moich znajomych czy rodziny nie byłabym tak otwarta, ale mam nadzieję, że chociaż tutaj mogę sobie pozwolić na szczerość. Od 4 lat jestem szczęśliwą mężatką. Fajny, przystojny mąż, wystarczające środki do życia, mieszkanie, samochód i zupełny luz. Tak mniej więcej wygląda moje życie. Bajka, ale oczywiście nie dla wszystkich. Jestem przekonana że niektórzy nie mogą się powstrzymać, żeby tego jakoś głupio nie skomentować. Na pewno pojawiają się głosy, że znalazłam sobie sponsora i poleciałam na jego pieniądze. Dlaczego? Tylko dlatego, że on faktycznie je ma. Nie jest skromnym facetem, który musi całymi dniami harować, żeby zarobić na czynsz i jedzenie. Nie udaje ofiary losu, tylko wie, że jest człowiekiem sukcesu. A ja nie boję się przyznać, że to dla mnie bardzo wygodna sytuacja. Jest uczucie, jest za co żyć i jest naprawdę dobrze. Niektórzy mogą twierdzić, że to z mojej strony nie miłość, ale wyrachowanie. Bo gdyby on nie miał tych pieniędzy, to ja bym się nim pewnie nie zainteresowała. I wiecie co? To prawda, ale nie czuję, że muszę się tego wstydzić! Dla mnie to zupełnie normalne, że kobieta chce mieć u boku faceta, który zapewni jej wszystko co najlepsze. Nie jestem Matką Teresą, ale młodą osobą z ogromnym apetytem na życie. Wiem, jak to dla niektórych brzmi. Zaraz zostanę nazwana wyrachowaną babą, która leci wyłącznie na kasę. No właśnie NIE WYŁĄCZNIE, ale dobrze wiemy, jak się dzisiaj żyje bez chociaż minimalnego poczucia bezpieczeństwa. Od męża dostaję nie tylko uczucie, ale też to! Mam radę dla wszystkich kobiet, które nie chcą lub nie potrafią tego zrozumieć... Nie chodzi mi o to, żeby polować na bogacza i podstępem zaciągnąć go przed ołtarz. Wystarczy trzeźwo patrzeć na swoje życie i zdawać sobie sprawę, że nie każdy nadaje się do zakładania rodziny. Ktoś mi powie, że uczucia są silniejsze od zdrowego rozsądku. Trudno tak to analizować, bo jak się zakocham w biedaku, to nic mi to nie da, że zdam sobie sprawę z jego biedy. I tak będę kochać. A ze mną było właśnie inaczej. Nie wiem czy to kwestia wychowania, czy charakteru, ale ja nie potrafiłabym się zakochać w kimś, kto niewiele sobą reprezentuje. Człowiek to nie tylko jego charakter, czułe słówka, ale także to, co może nam dać. Mnie romantyczna kolacja w wynajmowanej kawalerce i przy makaronie z Biedronki nie pociąga. O co mi dokładnie chodzi? Spróbuję postawić sprawę jasno. Nie powinno się tak tego przeliczać, ale skoro niektórzy mają problem ze zrozumieniem, to zaryzykuję. Ja: bogaty mąż, miłość, nie muszę pracować, realizuję swoje pasje, na nic mi nie brakuję, spełniam marzenia, mam ładne mieszkanie, dobry samochód, perspektwy, kupuję co chcę, on mnie wspiera, jestem szczęśliwa. Ona: biedny mąż, miłość, ciężka praca jego i jej, brak czasu i ochoty na pasje, ciągłe braki w domowym budżecie, niespełnione marzenia, wynajmowane mieszkanie, brak samochodu, perspektywy niepewne, liczenie każdego grosza, brak wsparcia na co dzień, frustracja. Teraz dokładnie widać, w czym tkwi problem. Pieniądze może same w sobie nie dają szczęścia, ale jeśli ich nie ma, to cała reszta zaczyna się sypać. To kto ma problem – ja czy ona? Pozwolę sobie na porównanie. Nie chcę nikogo tutaj wytykać palcami, ale pokazać w czym rzecz. Mam przyjaciółkę, ten sam rocznik, chodziłyśmy razem do klasy. Wyszłyśmy za mąż też w podobnym wieku, ale za zupełnie różnych ludzi. Ona strasznie zakochana, nigdy nie widziała wad swojego partnera. Wyglądał nie najgorzej, ale jakoś strasznie przedsiębiorczy to nie był i chyba nigdy nie będzie. Etat w państwowym urzędzie, obstawiam, że jakieś 2,5-3 tysiące na rękę. Wynajmowane mieszkanko, do pracy dojeżdża autobusem. Nie przeszkadzało jej to, są razem i się zaczęło... Już nie potrafimy normalnie rozmawiać, bo ją za każdym razem zżera zazdrość. Nie mogę niczego powiedzieć, żeby przypadkiem nie poczuła się gorsza. Musi ciężko pracować, żeby razem z mężem utrzymać dom i dziecko. Nie mają chyba żadnych planów i marzeń. Ode mnie słyszy coś zupełnie innego. Niby jesteśmy w tym samym wieku, tak samo długo w stałym związku, ale moje życie wygląda inaczej. Ja nie muszę biadolić, że na nic mi nie starcza, że od tego wszystkiego straciłam dobry humor i nic mi się nie chce. Jest odwrotnie. Mąż ma firmę, ludzi, którzy wykonują za niego większość obowiązków, wyciąga z tego naprawdę niezłe pieniądze. Tak dobre, że sama nie muszę pracować i błagać jakiegoś obłąkanego szefa o uznanie. Jego pieniądze dają mi nie tylko komfort, ale poczucie godności. Tego chyba większości kobiet brakuje. Czy muszę się tego wstydzić? 1. Spróbujcie związać się z kimś, przy kim nie będziecie musiały się martwić o rachunki, pracę i inne przyziemne rzeczy. Zobaczycie, że jeśli jest miłość, a do tego pieniądze, wtedy naprawdę nie zamieniłybyście takiego życia na żadne inne. 2. Jeśli dalej niektórym to nie pasuje, to przynajmniej nie obrażajcie kobiet, które trafiły lepiej od Was. Nie zarzucajcie im, że miały głowę na karku i teraz mają powód, żeby codziennie się uśmiechać. Ich dobrze sytuowani faceci to nie sponsorzy, ale normalni partnerzy, którym po prostu więcej się udało... Polecam wszystkim fajne hasło, które kiedyś usłyszałam w TV: Pieniądze szczęścia nie dają, ale Ty to sprawdź. Marlena Usłyszałam od koleżanki, że „co ja wiem o prawdziwym życiu”. Wyrwałam sobie bogacza, to nie mam prawa się odzywać. Inne kobiety w końcu muszą cierpieć, bać się o przyszłość, liczyć każdy grosz. Przepraszam bardzo, ale czy ja kogoś zmuszałam do wiązania się z nierozgarniętym facetem? Wystarczyło przewidzieć, że jak przyszły mąż nie za bardzo sobie radzi przed ślubem, to po ślubie to się raczej nie zmieni. Wiedziałaś, co brałaś i miej pretensje wyłącznie do siebie. Dochodzi do tego, że w gronie znajomych muszę milczeć o tym, że w domu sprząta mi gosposia, a na wakacje wybieramy się na drugi koniec świata. Tak nie wypada, bo przecież inni mają gorzej. Wychodzi na to, że tylko biednego męża można kochać. Jeśli ktoś się wiąże z kimś takim, to na pewno łączy ich wspaniałe uczucie, bo przecież nie jego majątek. Ale kiedy facet świetnie sobie daje radę i niczego mu nie brakuje, wtedy kobieta u jego boku od razu postrzegana jest jak pijawka, która widzi tylko pieniądze. Ja nie widzę TYLKO pieniędzy, ale nie udaję, że ich nie dostrzegam. Są ważne i wszyscy dobrze o tym wiemy. Każdy chciałby żyć wygodnie i bez zbędnych stresów. To małżeństwo mi to daje! Ta strona używa plików cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie. Więcej szczegółów w naszej Polityce Cookies. Nie pokazuj więcej tego powiadomienia Dołączył: 2011-09-25 Miasto: Tychy Liczba postów: 59 5 października 2011, 11:02 Gdy poznałam męża był miły kochaniutki itd by wymieniać po prostu ideał(no prawie,bo wiadomo ideałów nie ma dosłownie).Jego matka była jego problemem jedynym bo dorosły chłopak ze stałą dobrą pracą a ona mu nakazywała różne rzeczy typu np że ma być w domu o 22 albo 23 najpóźniej że nie zgadza się by u mnie nocował;/ zaznaczam że od mojego domu rodzinnego ,a do jego domu jest ok 25 km więc jednak to nie rzut za tamtych czasów mąż kłócił się z matką że ona mu dyryguje wszystko ,a jeśli chodzi o jego kontakt z nią to praktycznie tylko telefoniczny bo gdy on przychodził po pracy szedł spać a ona wychodziła do pracy a jak on szedł do pracy to ona z niej odkąd doszło do naszego ślubu zaczęły się małe nieporozumienia a teraz trwa prawdziwa zeby doszło do ślubu i zamieszkania razem postaraliśmy się o dziecko bo inaczej kto wie jakby to było dalej...Zresztą mąż pragnął mieć dziecko taką małą córeczkę i marzenie się spełniło, i tym sposobem mogliśmy osiągnąć wszystko czego nam początku po naszym ślubie teściowa była ok niby się martwiła o mnie itd bo mojego męża przerastała sytuacja że nagle musi nas utrzymać i ogarnąć tematy z domem itp. Zbyt wiele na raz na głowie, zaczęły się kłótnie , rzucanie obelg w moją się a zresztą nadal się zachowuje jakby brał jakieś świństwa i miał huśtawki nastrojów;/skończyło się na tym że w 32 tyg ciąży wylądowałam w szpitalu z zagrożeniem przedwczesnego porodu więc byłam tam parę dni i jak mnie ustabilizowano i wróciłam do domu to brałam środki na tego nadal był kłótnie i pretensje o byle się jak najczęściej namawiać męża na weekendowe wypady do mojej mamy bo tylko tutaj mogę być sobą i przez chwilę czuć się szczęśliwa a nie jak intruz tam u nich w tak trwaliśmy żyjąc dniem za dniem w tym samym schemacie lipcu urodziłam córeczkę i po porodzie byliśmy u mojej mamy bo wiadomo cięzko jest po takim przeżyciu tym bardziej jak sie jest młodą do lekarzy pozapisywałam tutaj w rodzinnej miejscowości w chciałąm wszystko załatwiać tutaj ponieważ w tamtym mieście nie wiem co gdzie jest ,a mąż też za szczególnie nie wykazywał zaangażowania w sprawy lekarz-dziecko albo jakieś tutaj szybko pozałatwiam szybko oblecę bo miasto mam w małym paluszku:)I się zaczęły szopki z teściową...Jej wieczne pretensje o to że ja wszystko załatwiam w Tychach a nie tam że ciągle do Tychów chce jeździć. Idzie by chciała bysmy robili wszystko tak jak ona sobie życzy i chętnie by chciała zawładnąć naszym życiem i ustawić wszystko po swojemu;/ Dodam jeszcze że jest tak natrętną osobą że idzie zwymiotować ...Jak byłam jeszcze tam w swoim mieszkaniu to potrafiła przychodzić do mnie codziennie dzwonić 5 razy na dzień i pytać tylko "co tam" mimo to że nic nowego się nie wydarzyło i nie było dnia spokoju ani prywatności tez z nią żadnych bo ona jest dziwna;/Ogólnie będą tam czuje się niespełniona i tak bardzo nieszczęśliwa:( tam nawet sama nigdzie nie wyjdę bo w około same menelstwo to strach samej iść bo Bóg jeden wie co i kto zeka za mój mąż teraz ma w głowie na 1 miejscu siłownie(...)No i jest za swoją mamusią bo go przekabaciła i nakręca przeciwko mnie ;/ i jak mu zagra on teraz tak tańczy...I ta baba jest na tyle niezrównoważona że posunęła się do tego by zadzwonić do mojej mamy twierdząc ze moja mama niszczy moje małżeństwo bo ja u niej siedzę;/ ale przecież to mój wybór nikt mnie tu nie trzyma na siłę i dodałą że po co to dziecko ze gdyby nie dziecko to mój maż inaczej by sobie tak jakbym to ja go złapała na dziecko czy coś;/A jedyne przez kogo się rozpadnie to małżeństwo to tylko przez moja teściową;/ A jaką była babcią dla mojej córki? babcią która patrzy z góry bo nie wie jak się obejść z dzieckiem a jak miała 1,5 miesiąca to wzięła ją na ręce ale gdy małą zaczynała marudzić to od razu ja wpychała do mnie i sobie szla do domu bo ona się boi jak małą plącze bonie wie co robić więc tylko robiła dziecku zdjęcia żeby się koleżanka pochwalić...Wszystko na pokaz...Dodam ze dla mnie była miła z się okazało że za plecami moi teściowie byli sztuczni i fałszywi jak tylko wiem że jesli nie znajde tutaj jakiegoś lokum to wszystko się rozpadnie z wielkim hukiem...Ale i tak nie zmienię zdania ż enie chce jej znać i że nie zobaczy już mojego dziecka bo chciała je potraktoac jakz abawke którą można wyrzucić bo się znudziła i stanowi dla niej mało tego powiedziała że nie możemy sprzedać mieszkania które nam dali bo ona sobie je sama sprzeda i sprzeda soje i sobie zakupią domek;/To nic że jeszcze 2 miesiąe temu była rozmowa że kiedyś je sprzedamy i dołożymy i coś innego większego znajdziemy ... I co tu dalej robić :( Mam wrócić tam do męża i żyć w pobliżu tej podłej żmiji ?czy co mam zrobić?Niech ktoś pomoże :( ah bym zapomniała jeśli chodzi o moją mamę jest naprawdę aniołem gdyby nie ona byłby koszmar nikt mi tak nie pomógł jak ona...a moi rodzice a teściowie 2 inne światy mimo że są w podobnym wieku to teściowie zachowują się jak w epoce kamienia łupanego...Hmmm już wyjaśniam :) ON by chętnie się przeprowadził do mojej mamy gdyby było by tu więcej miejsca bo on uwielbia moją mamę i jej towarzystwo także tu nie leży problem w mojej mamie bo ona się nie wtrąca tylko pomaga gdy ja o to poproszę:)A co do męża to tak wiedziałam że matka jest taka że zabrania itd ale on jej się nie podporządkowywał i nie wracał o tej co ona chciała itdWięc nie wiem co mu odstrzeliło do głowy że tak jest :/ a rozmowa z nim nie ma sensu bo on nie chce o tym rozmawiać powiedział że jak ja i jego matka mamy problem to sobie mamy go rozwiązać...A jak się spytałam kto go tak wychował że ma takie podejście to powiedział że sam się wychował , rodzice nie zbyt dbali więc o to i jego matka robiła wielką afere tez o chrzciny gdzie mają być a twierdzi ze może jest wiary rzymsko-katolickiej ale nie wierzy i nie chodzi do kościoła i ma to gdzieś ;/ więc gdzie tu jest sens...więc problem stano teściowa i mąż, moja mama nie am tu nic wspólnego z tym dlatego mój mąż ja lubi i mu nie przeszkadza ona bo nic złego nie co do dziecka to oboje je chcieliśmy i nie tylko dlatego żeby wziąć ślub ale był to także dobry powód:)i cieszymy się że mamy córeczkę:)I myślę że mąż dlatego jest za matką teraz bo ona ciągle mu robi pretensje że robimy wszystko inaczej niż tak jakby ona oceniaj książki po okładce;] Edytowany przez LadyWater 6 października 2011, 10:17 szerr883 5 października 2011, 11:11 Ciężka sprawa... Jeżeli Twój mąż sam nie zrozumie, że powinien być po Twojej stronie a nie po mamusi to nic nie wskórasz. Może on nie zdaje sobie sprawy, że jest przez nią przekabacony? Rozmawiałaś z nim na spokojnie? Dołączył: 2009-01-08 Miasto: Gdańsk Liczba postów: 4271 5 października 2011, 11:11 Moim zdaniem : wziąć męża i wyprowadzić się z dala od jednej matki i drugiej. raz a dobrze przeciąć skalpelem pępowinę i żyć z dala od teściowych ! Twój mąż zapewne czuje to co Ty mieszkając blisko Twojej mamy więc jeśli chcesz ratować małżeństwo - zbieraj manatki i wyprowadźcie się w bezpieczną odległość od Waszych mam. To moja rada. Dołączył: 2009-01-24 Miasto: Radom Liczba postów: 8562 5 października 2011, 11:13 No ale skoro nei mieszkasz z teściowa to co za problem, jak przyjdzie bez zapowiedzi to nie wpuszczaj, jak zadzwoni więcej niż jeden raz to nie odbieraj. Uwazam ze wiekszym problem jest to że nie masz poparcia w męzu. Dołączył: 2006-01-17 Miasto: Poznań Liczba postów: 2025 5 października 2011, 11:19 Pewnie nei jestem osoba odpowiednia do dawania rad (nie jestem mężatką). Moim zdaniem miejsce żony jest przy mężu, i to przede wszystkim między soba musicie wyjaśniać! Ucieczka nic nie da-a moim zdanie mjedynie pogorszy. Porozmawiaj z nim, że wzięliście ślub i teraz ty i wasza córcia powinnyście być dla niego najważniejsze i dla dobra przede wszystkim Waszego dziecka powinien odciąć pępowinę. Sami między soba poradzicie sobie ze swoimi problemami..ale gdy wkraczają w to już osoby trzecie, to trzeba tupnąć nogą. Porozmawiaj z mężem, przecież sama pisalaś , że na początku był "ideałem". Dołączył: 2009-08-17 Miasto: Ciechanów Liczba postów: 681 5 października 2011, 11:24 bo z tymi synkami mamusi tak jest rok mi zajeło postawienei meza do pionu. tez wiecznie mamusia wsyztsko najlepiej, teraz jest lepiej ma czasem "mamusine przebłyski ale juz ja im nie daje racji zycia:))))) wiecej optymizmu i daj mu do zroumienia ze ma teraz rodzine ktora moze stracic jak bedzie tak postepował. wogole to czasem sie trafia zolzy te tesciowe! naprawde ja nei bede chwalic sowjej zeby sie jej nie zmienilo moze niejest idealna ale sie stara. a wracajac do meza naprawde musisz mu kjlasc w głowe wszystko po koleji, zacznij od jakis technik manipulacyjnych moze co? potem sie mu zmieni ale obierz tehnike tesciowej i zoabczymy co z tego wyjdzie. diooor 5 października 2011, 11:27 No cóż.... twój mąż powinien był dobrać sobie żonę, która odpowiada jego matce... Teraz Twój mąż trzyma stronę jego matki, a Ty zostałaś sama z dzieckiem. W końcu matkę ma tylko jedną, a kobiety może zmieniać. Jednak ja na Twoim miejscu szczerze bym z nim porozmawiała i próbowała jakoś się dogadać. To samo z jego matką. SZCZERA ROZMOWA. Nie wierzę, że nic do nich nie dotrze. Możesz też poszukać lokum do wynajęcia z mężem. Jakby mąż i jego mama zachowywali się nadal tak samo, nie byłoby mowy o jego przeprowadzce/waszej przeprowadzce/twojej przeprowadzce i dziecka i nic by się nie zmieniło poczekałabym jeszcze trochę, a w końcu doprowadziła do rozwodu. to...ja 5 października 2011, 11:28 a dla mnie z jednej strony na własne życzenie się wpakowałaś w takie coś. Wiedziałaś jaka jest teściowa, wiedziałaś jak to jest wtedy jeszcze-nie-mężem, a zrobiliście sobie dziecko, aby wziąć nie wiem czy Twój Mąż przed ślubem był ideałem, bo jednak jego matka ingerowała. Gdyby wcześniej umiałby postawić na swoi, to nie byłoby telefonów, nakazów, że ma wracać o tej i o dla mnie to nie byliście jeszcze gotowi na dziecko i po Mężu teraz doskonale to widać. Dołączył: 2007-07-06 Miasto: Avalon Liczba postów: 3508 5 października 2011, 11:28 Nie wiem, czy macie ślub cywilny, czy kościelny, ale nas na naukach przedmałżeńskich uczono, że od chwili zawarcia związku jesteśmy dla siebie najważniejszymi osobami. Rodzice, teściowie, rodzeństwo, przyjaciele, a nawet dziecko - wszyscy powinni zejść na drugi plan. Oczywiście nie chodzi o to, że mają przestać być ważni, ale priorytetem jest budowanie relacji miłości między dwojgiem małżonków. Poza tym, mąż zawsze powinien trzymać przed innymi stronę żony, a żona męża. Jeśli w dyskusji nie zgadza się z żoną, a ze swoją matką, to nie powinien tego przy swojej matce okazywać. Powinien to powiedzieć żonie dopiero na osobności. To nie z matką się związał na całe życie przysięgą małżeńską, tylko z żoną i od tej pory o tę żonę i ich wspólną relację musi dbać. Nie jestem pewna, czy istnieje jakieś odniesienie w świecie psychologii do tych nauk kościelnych, ale wydają mi się one bardzo mądre... I póki co, obserwuję to po własnym przykładzie, ale i u innych, dłuższych stażem małżeństw, że ich realizacja przynosi bardzo dobry skutek.

mąż nie trzyma mojej strony